W drugim tygodniu sierpnia rozpoczął się obóz kondycyjny, mający na celu przygotować pływaków do kolejnego sezonu. W pracy nad wysoką formą niewątpliwie pomogły im te pieczołowicie zaplanowane oraz spontaniczne wycieczki rowerowe po lasach kozienickich. Jedną z najdłuższych wypraw „dwukółkowcami” była ta, która prowadziła przez dość górzyste tereny prowadzące ku Czarnolasowi, gdzie mieli zwiedzać muzeum Jana Kochanowskiego. Po kilkudziesięciu kilometrach, które przejechali, jedyne czego pragnęli to usiąść pod lipą czarnoleską, tudzież na schodach, odpocząć i wrócić na obiad, tak też się stało (fraszki renesansowego wieszcza doczytają po obozie). Co drugi dzień młodzi sportowcy wylewali poty w sali gimnastycznej, popołudniami „relaksowali się” intensywnie na „Orliku”, uczyli się też grać w tenisa ziemnego. Niektórym walka z rakietą wychodziła delikatnie mówiąc – dosyć średnio, ale cierpliwość trenerów nie zna granic… zaprawieni już w bojach tenisiści radzili sobie rewelacyjnie. Zorganizowany był również spływ kajakowy, który niewątpliwie okazał się strzałem w dziesiątkę.
Patrząc na kozienicką kuchnię od jej zaplecza – pływaków karmiono sowicie, niewątpliwie jednak największe powodzenie miały… panie kelnerki. Żadnych większych uchybień ani strat na obozie nie odnotowano, może z wyjątkiem jednego zbłąkanego rowerowego kasku, który pewnie jeszcze dryfuje gdzieś na Wiśle, spokojne zmierzające ku Bałtykowi.
Zgrana ekipa pływaków, którzy jak zwykle dali z siebie wszystko, wyciskając nie raz ostatnie poty, spędziła 10 fantastycznych dni w Kozienicach. Pomagając sobie nawzajem, budowali formę i niebywale miłą atmosferę. Ten obóz trochę też pomógł w podjęciu niektórych decyzji- są bowiem tacy, którzy kolejny raz postanowili od września wziąć się ostro do pracy.
Julia Małek